Kategorie
wpisy

Ostatni dzień

Dziś mija 78 rocznica śmierci Witolda Stanisławskiego.

Witold Stanisławski, pseudonim ,,Rola" zginął w Powstaniu Warszawskim dnia 29 września 1944 roku. 

Po upadku Starówki Witold Stanisławski przedarł się na Żoliborz. W ostatnich dniach września przebywał w jednym z domów przy ul. Słowackiego, gdzie spotkał znajomych i sąsiadów. Jego własny dom przy ul. Kozietulskiego od dwóch lat był częściowo zniszczony i nie nadawał się do mieszkania. Witold chodził tam co jakiś czas, aby sprawdzić stan domu i pomóc osobom, które podczas Powstania szukały schronienia w istniejącej tam piwnicy.

29 września Witold opuścił schronienie przy ul. Słowackiego, biorąc ze sobą puste wiadro. Z powodu nasilonego ostrzału dzielnicy trudno było wyjść na ulicę w poszukiwaniu jedzenia, picia i leków. Brak wody był coraz bardziej dotkliwy. Mimo że znajomi odradzali eskapadę, Witold postanowił przedrzeć się do punktu zaopatrzenia w wodę, który mieścił się blisko ul. Kozietulskiego.

Czekali na niego cały dzień, ale nie wrócił.

Ciało Witolda znaleziono w pobliżu jego rodzinnego domu. Pochowano go wraz ze znajdujacymi się w kurtce planami warszawskich kanałów i kalendarzykiem na rok 1944. Na grobie naprędce zbito krzyż z framugi drzwi wejściowych do domu Stanisławskich. Dzięki temu Zofia, żona Witolda, rozpoznała mogiłę męża, kiedy w marcu 1945 roku przyjechała, by go odnaleźć i przenieść do rodzinnego grobu na Powązkach.

Kalendarzyk znaleziony w kurtce Witolda

Jednak zanim do tego doszło, po upadku Powstania Zofia szukała informacji o mężu, pisząc do rodziny, znajomych i przyjaciół. Wierzyła, że przeżył i wkrótce się odnajdzie. Jesienią zaczęły przychodzić listy i kartki.

W listopadzie znajomy z piwnicy przy Słowackiego napisał do Zofii Stanisławskiej kartkę tej treści:

Mieszkaliśmy przez kilka tygodni w jednej piwnicy u moich znajomych w V Kolonii WSM na Żoliborzu, Słowackiego 5/13.Witek prawie codziennie wychodził po południu do swego domu, gdzie w piwnicy mieszkali jego znajomi. Czasem zostawał tam na noc i wracał rano. Ostatnio wyszedł w piątek 29 IX, biorąc ze sobą wiadro na wodę dla nas, którą miał brać w aptece przy Kozietulskiego. Rankiem 30 IX nie wrócił – bo już około 6.30 rozpoczął się gwałtowny ogień. Około 10.00 nasz teren został zajęty i przeszliśmy wraz z innymi przez Powązki – Wolę – Dw.Zachodni do obozu w Pruszkowie. Witolda w tłumie nie widziałem i nie wiem, co się z nim od tej pory działo.

Witold Stanisławski był inżynierem hydrotechnikiem, jednym z pierwszych absolwentów tego wydziału Politechniki Lwowskiej. Dostarczanie ludziom pitnej wody poprzez nowczesne rozwiązania techniczne było najważniejszą ideą przyświecającą jego pracy, którą wykonywał z pasją w okresie międzywojennym, a także podczas Powstania Warszawskiego, kierując grupą techników naprawiających studnie i ujęcia wody w płonącej stolicy.

Czy mógł sobie wymarzyć piękniejszą śmierć niż tę, która spotkała go w drodze po wodę?

Kategorie
wpisy

Nieobecni na weselu

Dnia 18 sierpnia 1962 roku w Białymstoku odbył się ślub Anny i Dariusza. Historia młodych była podobna do życiorysów wielu ludzi z ich pokolenia. Panna młoda straciła podczas wojny oboje rodziców, pan młody ojca. Po ceremonii ślubnej w kościele farnym państwo młodzi wraz z niewielką grupą gości udali się na poczęstunek do rodzinnego mieszkania Anny przy ulicy Złotej.

Przy jednym stole zebrali się goście, których historie można by wykorzystać do napisania niejednej książki.

Kto był na weselu?

Kobiety – wdowy, matki, siostry, ciotki – boleśnie doświadczone przez wojnę, okrzepłe koniecznością przetrwania.

Ze strony pana młodego obecna była jego matka Zofia Stanisławska, wdowa po inżynierze Witoldzie, zabitym w Powstaniu Warszawskim. Podczas wojny straciła nie tylko męża, ale i dom na Żoliborzu. Po 1945 roku przez jakiś czas prowadziła ośrodek wypoczynkowy ,,Alta” w Bukowinie Tarzańskiej. Kiedy wreszcie udało jej się wrócić do Warszawy, natychmiast straciła uposażenie po zmarłym mężu, którego uznano za wroga Polski Ludowej.

Honorowym gościem na weselu była cioteczna babka Dariusza, wiekowa Jadwiga Zarugiewicz, pochodząca ze Lwowa matka chrzestna Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Ostatnie lata życia spędziła w domu spokojnej starości w Suwałkach, gdzie do małego pokoiku, dzielonego ze współlokatorką, przywiozła to, co zostało z jej lwowskiego domu – ormiański dywan i odznaczenia przyznane pośmiertne synowi Konstantemu, poległemu w wojnie bolszewckiej, w bitwie pod Zawdórzem. Jadwiga nigdy nie kryła dumy ze swego pierworodnego syna. Pod koniec lat 50 wystapiła do Ministerstwa Obrony Narodowej z prośbą, a właściwie żądaniem, by przyznano jej miejsce w domu spokojnej starości przez wzgląda na …. bohaterską postawę syna w wojnie z bolszewikami. O dziwo, prośbę jej spełniono.

Rodzinę panny młodej także reprezentowały doświadczone przez los kobiety. Babka Anny, Stefania Jasińska, przeżyła Rewolucję Październikową w Petersburgu, śmierć męża, córki oraz dwóch zięciów, jednego w Katyniu, drugiego w masowej egzekucji w Grabówce koło Białegostoku. Gdy we wrześniu 1939 roku Sowieci zlikwidowali placówkę graniczną w Równem i wywieźli pierwszego zięcia do Katynia, Stefania przyjechała po córkę, która była w zaawansowanej ciąży. Przekupując żołnierzy wódką i biżuterią, przywiozła ciężarną i część dobytku, przez całą okupowaną Polskę, do Białegostoku.

Na ślub przyjechała także ciotka Bola, czyli skromna i cicha Bolesława Ferencowicz. W młodości zaangażowana w działalność POW, całym sercem oddana była Marszałkowi Piłsudskiemu. Od 1939 roku czynnie uczestniczyła w konspiracji. Należała do Kedywu Komendy Głównej AK, do oddziału specjalnego ,,Dysk”, przeznaczonego do dywersji i sabotażu. Ten kobiecy oddział zajmował się między innymi wysadzaniem torów kolejowych, łącznością, wywiadem bojowym. I to właśnie ciocia Bola, działająca pod pseudonimem ,,Franciszka”, była główną łączniczką organizacji. Udostępniała swoje mieszkanie przy ul. Marszałkowskiej w Warszawie na konspiracyjne spotkania poszczególnych sekcji Kedywu oraz dowództwa.

Kogo nie było na weselu?

Zabrakło mężczyzn – ojców, wujów, synów, zięciów, zabitych na początku lub u kresu wojny.

Ojciec pana młodego Witold Stanisławski poległ w Powstaniu Warszawskim. W 1918 roku, jako świeżo upieczony student Politechniki Lwowskiej, przyłączył się do Orląt Lwowskich, uczestniczył w walkach o miasto i został odznaczony Krzyżem Obrony Lwowa. W okresie międzywojennym należał do zespołu inżynierów budujących nowoczesny systemy kanalizacji w całej Polsce. Jego wiedza i posiadane plany kanałów okazały się bezcenne podczas Powstania Warszawskiego. Przez dwa miesiące walk, wraz z podległym mu zespołem techników, naprawiał zniszczone studnie i wodociagi, starając się zapewnić mieszkańcow Warszawy dostęp do wody pitnej.

Ojciec panny młodej, nauczyciel fizyki Henryk Ferencowicz, został rozstrzelany przez Niemców w Grabówce 8 grudnia 1943 roku, w masowej egzekucji. W obwieszczeniu o skazanych na egzekucję napisano:

przynależni do warstwy przywódców moralnych polskości.

Henryk brał udział w tajnym nauczaniu na terenie Białegostoku. Wyznaczony przez Niemców do nadzorowania magazynu z pomocami naukowymi, potajemnie dostarczał nauczycielom materiały potrzebne do nauczania fizyki, matematyki, geografii i biologii. Osobiście angażował się także w przemycanie pomocy dydaktycznych do białostockiego getta.

Zabrakło wujów panny młodej. Pierwszym był ,,piękny ułan”, Michał Klaczyński. Człowiek z fantazją, szermierz i jeździec, nagradzany podczas zawodów wojskowych, w roku 1939 znalazł się z młodą żoną w garnizonie wojska polskiego w Równem. Stąd 17 września 1939 roku został wywieziony do Katynia. Żona Halina przeżyła wojnę, aktywnie działając w AK na terenie białostocczyzny. Po mężu podpułkowniku zostały jej jedynie naramienniki, zdarte przez sowieckiego żołnierza w chwili aresztowania

Drugi wuj panny młodej Józef Ferencowicz również był zawodowym żołnierzem. Podobnie jak jego kuzynka Bolesława w młodości zaangażował się w walkę o niepodległość. Jako student współorganizował struktury ,,Sokoła”. Był oficerem POW, wstąpił do I Kompanii Kadrowej i należał do bliskiego kręgu Józefa Piłsudskiego. W dwudziestoleciu międzywojennym zrobił karierę wojskową w stolicy. Od 1931 roku należał do Dowództwa Korpusu Obrony Pogranicza. Zginął podczas kampani wrześniowej w Szacku, rozstrzelany przez Rosjan.

Prezent ślubny

Przy skromnie nakrytym stole weselnym jak w soczewce skupiły się losy wydestylowane z dramatycznej historii kraju. Nieliczni, przygaszeni mężczyźni, doświadczone kobiety o twardych spojrzeniach. Można by uznać, że ciężar śmierci i wojenna trauma okażą się jedynym, trwałym prezentem, jaki otrzyma młoda para.

Zostały grypsy pisane z więzienia na bibułkach od papierosów, kalendarzyk z 1944 roku z nadpalonym śladem po kuli, naramienniki zdarte z munduru podpułkownika, garść starych zdjęć, kilka wypełnionych pięknym pismem metryk z końca XIX wieku, zegarek, filiżanka bez ucha.

A jednak z tej bolesnej nieobecności bliskich zrodziło się coś ważnego i dobrego. Z pamięci zaszczepionej młodym, z przykładu niezłomności zarówno tych, którzy przeżyli jak i tych, którzy zginęli, wykiełkowały siła przetrwania i energia, oparte na jasno sformułowanych wartościach, takich jak poczucie wolności, sprawiedliwości i godności.

Taki prezent ślubny otrzymało wiele młodych par. Dwadzieścia dwa lata po ślubie Anny i Dariusza kapelan Solidarności, ksiądz Jerzy Popiełuszko, trafnie opisał istotę tej spuścizny:

Chrześcijanowi nie może wystarczyć tylko potępienie zła, kłamstwa, tchórzostwa, zniewolenia, nienawiści, przemocy. Ale chrześcijanin musi być prawdziwym świadkiem, rzecznikiem i obrońcą sprawiedliwości, dobra, prawdy, wolności i miłości.

Kategorie
wpisy

The Warsaw Uprising hero

My grandfather, Witold Rola Stanisławski (1900 – 1944), was born in 1900, at the beginning of the twentieth century. He spent his first 25 years in Lvov, a city that in pre-war times belonged to Poland and had a rich and vivid artistic, as well as intellectual life. He studied at the Lvov Polytechnic School, in the department of Water Engineering. He belonged to the generation that witnessed Poland’s restoration, participated in the battles of World War I to regain independence, and fully engaged in the reconstruction and modernisation of their homeland.

Before World War II Witold participated in projects involving building or modernising sewage networks in different Polish cities. Like many of his colleagues he considered this task as a basic, obvious duty to his country.

In 1929 he moved with his family to Warsaw and continued working as an expert in the field of water engineering. For the next ten years he was part of a team of planners and engineers modernizing the sewage network and water supply in the capital. In 1935 he became the head of the Polish Bureau of Water Supply and Sewage System. This experience turned out to be crucial a few year later, during the Warsaw Uprising.

In 1939, when the war broke out, as many other citizens, Witold got involved in underground organisations. He continued his professional work in a private planning studio where he made small scale projects. But at the same time, he carried on his underground work, planning the reconstruction of Warsaw after the war.

At the outbreak of the Warsaw Uprising, he was summoned by Mr. Marceli Porowski, code name “Sowa”, the District Delegate of the Polish Government for the city of Warsaw, to organize a special team that would repair bombed or destroyed pumps, pipes, and sewers during the military action. Witold became responsible for the water supply in the fighting city. He began using the code name “Rola”.

The access to potable water was crucial for civilians and soldiers in the city that became the field of an unprecedented battle. It is beyond imagination how the team of technicians could possibly work under constant bombing, raids, fire, risking their lives virtually every hour.

They worked day and night, digging new wells, and repairing pipelines, so people could have access to potable water. Witold, due to his pre-war involvement in countless projects, had all the necessary plans of the sewage system and water supply. As it soon turned out, they became of utmost importance.

Looking for potable water in the ruins of the city

Those plans were indispensable not only for the working team but also for the Polish army, involved in the Uprising. The city sewers were used by insurgents as means of transportation between city districts. Then, when the battle got harder and Poles began losing, the sewers were used as underground evacuation routes by thousands of civilians and soldiers.

Scouts ready to distribute water to those who needed it most

In the last days of the Uprising, when Germans took hold of most parts of the city, Witold used the same sewer system he had planned before the war to get back to his family house, in the district of Żoliborz. Unfortunately, his house had already been destroyed, so he spent the last few days in a cellar, in another house, nearby.

At dawn, on the 29th of September, just 3 days before the capitulation of the Warsaw Uprising, he left his friends who were hiding in the cellar, promising to bring them some drinking water. He got killed on his way to one of the last working pumps in the neighbourhood. He was buried near his home.

In October 1944, my grandmother Zofia, was informed about her husband’s death and the place where he was buried. In March 1945 she came to Warsaw and found their grave near their old home. The grave had a wooden cross but no name. In the pockets of Witold’s jacket she came across the plans of the city sewers and other personal belongings. Then she transported the body to the family grave in the Powązki Cemetery.

Whenever I think about my grandfather, the devotion to his country, his courage, his sacrifice, I feel there is a simple message that comes not only from this story, but many others, of those who participated in the Warsaw Uprising:

Never let anyone take away your freedom or destroy the bonds of solidarity that connect you with other people. If you remember this, you will always be strong.