Kategorie
wpisy

Ormiański Kossów

Minęła sto szesnasta rocznica urodzin Witolda Stanisławskiego. Przyszedł na świat 25 stycznia 1900 roku w Kossowie, miejscowości leżącej na rubieżach Polski, blisko słynnych Kut nad Czeremoszem, rzeką wyznaczająca granicę z Rumunią. W przedwojennej Rzeczpospolitej obszar ten był licznie zamieszkały przez Ormian. Krzyżowały się tu liczne szlaki handlowe, co sprzyjało rozwojowi ekonomicznemu i osadnictwu. Kuty nazywano małą stolicą Ormian. Natomiast pobliski Kossów był  popularną miejscowością wypoczynkową z leczniczymi źródłami, a także ośrodkiem sztuki huculskiej. Ten ostatni fakt szczegónie wpłynął na siostry Witolda Stanisławskiego – Janinę i Zofię – które w swojej twórczości często odwoływały się do rzemiosła z rodzinnych stron, szczególnie zaś do zjawiskowej ceramiki.

O Kossowie pisze Sławomir Stanisław Nicieja w artykule, którego fragment przytaczamy poniżej.

Spośród uzdrowisk na Huculszczyźnie największą legendą obrósł Kosów. A stało się to za sprawą dra Apolinarego Tarnawskiego, który dla Kosowa położył podobne zasługi, jak Tytus Chałubiński dla odkrycia Zakopanego, Vincent Priessnitz dla Graffenbergu nieopodal Głuchołaz i Sebastian Kneipp dla Wörishofen. Tym czterem wybitnym postaciom przyświecała całe życie ta sama myśl – osłaniać swych pacjentów przed chorobą i śmiercią, przedłużać im życie. Apolinary Tarnawski był wyjątkowym oryginałem. Pozostawił po sobie dziesiątki anegdot. Jego biografia jest tak fascynująca, że poświęcę mu cały następny odcinek.

Kosów ma klimat podobny do szwajcarskiego Davos. Brak mu tamtejszego komfortu, ale jest za to nieporównywalnie tańszy. Kosów leży w pięknej – od wczesnej wiosny do jesieni opasanej soczystą roślinnością – kotlinie, przeciętej kapryśną i groźną przez swe niespodziewanie gwałtowne przybory rzeką Rybnicą. W jego centrum, tuż przy rynku, pnie się stroma, prawie pionowa kamienna góra zwana Zamkową. Z jej szczytu widać jak na dłoni miasteczko i postrzępione zakolami pełnymi kamiennych głazów koryto rzeki. Ten krajobraz tworzy bajkowy nastrój, tym bardziej, że na chropowatych skałach Góry Zamkowej refleksy świetlne tworzą zmieniające się fantazyjne widoki, figury i rzeźby. Jedni widzą tam groźną twarz króla Bolesława Chrobrego z matejkowskiego obrazu, drudzy wieże kościoła Mariackiego w Krakowie, a kolejni, w innej porze dnia, postać mamuta. Kształt Góry Zamkowej sprzyja różnorakim fantazjom i domysłom. Celują w tym zwłaszcza przewodnicy i swymi sugestiami badają wrażliwość i wyobraźnię turystów-kuracjuszy. Stąd często porównywano Kosów do Zakopanego, nad którym podobnie dominuje majestatyczny Giewont.

O Kosowie brak głębszych danych historycznych. Różni pasjonaci i amatorzy historii szukają przeszłości Kosowa już w czasach rzymskich, a później w wędrówkach Pieczyngów i wyprawach pierwszych polskich królów. Swe malownicze położenie Kosów zawdzięczał jednak hrabiemu Kossakowskiemu, który pierwszy postawił tam znany z dokumentów zamek obronny. Równie ważna jest przepływająca tam rzeka Rybnica. Stąd też miasteczko początkowo nazywało się Rybno.

Czytaj więcej: http://www.nto.pl/magazyn/reportaz/art/4166795,moje-kresy-kosow-huculskie-davos,id,t.html