Kategorie
wpisy

Grabówka 80 lat

Grabówka, miejsce pamięci

Dnia 18 sierpnia 1962 roku Dariusz Stanisławski, syn Witolda, któremu poświęcona jest ta strona, wziął ślub z Anną Ferencowicz, mieszkającą w Białymstoku studentką medycyny.

Państwo młodzi pobrali się w kościele farnym, po czym z niewielką grupą gości przeszli do mieszkania rodziny panny młodej na skromny poczęstunek weselny. Wśród zaproszonych były przede wszystkim kobiety: babki i ciotki. Zabrakło ojców państwa młodych.

Ojciec pana młodego, Witold Stanisławski, zginął w Powstaniu Warszawskim w 1944 roku. Ojciec panny młodej, Henryk Ferencowicz, został zamordowany w masowej egzekucji w Grabówce dnia 8 grudnia 1943 roku.

Przez ostatnie 20 lat pamięć dotyczącą uczestników Powstania Warszawskiego udało się skutecznie przywrócić masowej świadomości Polaków, czyniąc z powstańczego zrywu element nośnej historii. Młode pokolenie urodzone po 1989 roku tłumnie odwiedza Muzeum Powstania Warszawskiego, słucha rapu inspirowanego losami powstańców, ogląda filmy fabularne, chodzi na wystawy, nosi koszulki z wizerunkami powstańców. Siła przekazu jest tak silna, że wykracza poza granice naszego kraju, inspirując także osoby spoza Polski.

Paradoksalnie, to co było przed Powstaniem, jakby umyka świadomości ogółu, masowej kulturze i jej młodym odbiorcom. Z jednej strony, nasycenie 6 lat okupacji zbrodniami jest tak wielkie, że ciężar i ich skala są nawet dziś trudne do udźwignięcia. Z drugiej strony, z upływem lat odchodzi pokolenie świadków zbrodni. Dokumenty, których nie zniszczono podczas wojny, w dużej mierze uległy rozproszeniu, niektóre bezpowrotnie zginęły w czeluściach prywatnych piwnic lub nigdy nie odkrytych rodzinnych archiwów.

Na długiej liście miejscowości i dat znaczących historię wojennego terroru znajduje się miejscowość Grabówka, koło Białegostoku. Dnia 8 grudnia 1943 roku doszło tam do masowej egzekucji ponad 250 osób. Był wśród nich ojciec panny młodej, Henryk Ferencowicz. Po rozstrzelaniu przywiezionych z Białegostoku więźniów więźniów grób zasypano wapnem, aby przyspieszyć proces rozkładu ciał i zatrzeć ślady zbrodni.

Masowe egzekucje w Grabówce odbywały się od lipca 1941 do lipca 1944 roku. Do niedawna uważano, że zginęło tam ok. 16 tysięcy ludzi. Dziś przyjmuje się liczbę ok. 8, 5 tysiąca, która również budzi grozę.

Henryk Ferencowicz trafił do białostockiego więzienia we wrześniu 1943 roku, tydzień po pogrzebie żony, która zmarła na gruźlicę. Przebywał tam do 8 grudnia, gdy został stracony. Niejasne są powody zatrzymania. Prawdopodobnie szukano go z powodu udziału w tajnym nauczaniu w Białymstoku, w które był zaangażowany od 1941 roku. Oficjalnie pełnił rolę magazyniera szkolnych pomocy naukowych, a nieoficjalnie zajmował się między innymi ich udostępnianiem w tajnym nauczaniu. Przez ostatni rok życia Henryk wielokrotnie zmieniał miejsce zamieszkania, ale ostatecznie został aresztowany i osadzony w więzieniu.

Przez cały okres pobytu w celi pisał grypsy do rodziny. Starał się uspokoić szwagierki i teściową, które opiekowały się jego córką. Choć w grypsach rzadko wspomina o swoim dziecku z powodów bezpieczeństwa, dopytuje się ogólnie o ,,dziatwę”. Opisuje więzienną codzienność: grę w szachy, posiłki, nieustanny brak papierosów, chłód i czekanie na paczki. Z oczywistych względów nie pisze o przesłuchaniach i innych dramatycznych wydarzeniach znaczących więzienną codzienność.

Oto fragmenty z dwóch listów pisanych przez Henryka z więzienia:

Mam swego anioła stróża, który się mną opiekuje. Często modlę się i czasem nie zdążę czegoś załatwić. Proszę o trochę przędzy, bym mógł zacerować mniejszą dziurę w skarpecie nim się większa zrobi. Szkoda, że nie ma 2-giej pary do zmiany. Poprosimy dziś przodownika, może coś wskóra w sprawie tytoniu. Jest nas tu kilku cywilów i kilku księży z ks. Chod. na czele oraz kilka niewiast, łącznie ok. 20 osób. Warunki całkiem znośne, 2 razy dziennie dłuższy spacer, swoboda ruchów w naszym oddziale, łóżka z materac. i kocami. Ciągle także myślę o Was.

Teraz siedzę z 1 krzepkim staruszkiem oraz młodym poznaniakiem, który pracuje w kancelarii i podobno jest tu tylko gościem. Obaj sympatyczni i uczynni. Proszę Was o 1 – 2 żyletki jakoś schowane, choćby w zupie (wyjmę). Na dalszym planie w miarę możliwości tekturowy futerał do okularów, proszek do zębów, sznurowadła, niewymowne, a w przyszłości rękawice i buty. Gdyby nawet mnie zwolnili, to musiałbym odsiedzieć 2 tygodnie kwarantanny. Serdeczne uściski i całusy dla wszystkich i dla rodziny.

Grypsy pisane na bibułkach do papierosów były zaszywane w kołnierzyki koszul i przekazywane rodzinie wraz z innymi ubraniami do prania. Dla uwięzionego stanowiły jedyny kontakt ze światem zewnętrznym. Henryk pocieszał bliskich, że jako ,,zakładnik” wkrótce zostanie wypuszczony, ale trudno stwierdzić, czy rzeczywiście w to wierzył. Pod koniec pobytu pisał o coraz częstszej modlitwie, czasem kosztem posiłku, który przepadał lub był wykorzystany przez innego więźnia.

grypsy z więzienia
Henryk Ferencowicz jak student Politechniki Warszawskiej

Henryk Ferencowicz pochodził z częstochowskiej rodziny o tradycjach patriotycznych. Jego starszy brat Józef Ferencowicz był legionistą, współtworzył Korpus Ochrony Pogranicza i zginął z rąk sowieckich 27 września 1939 roku w Szacku. Dzięki pomocy finansowej brata Henryk ukończył wydział fizyki Politechniki Warszawskiej, a następnie dostał pracę nauczyciela w gimnazjum w Białymstoku. Tam ożenił się i założył rodzinę.

Henryk Ferencowicz został aresztowany 17 września 1943 roku i otrzymał numer więzienny 6728. W dniu 8 grudnia szwagierka Henryka, Halina Jasińska, poszła do więzienia z koszem czystej bielizny i jedzeniem, ale odmówiono przyjęcia paczki, bez wyjaśnienia. Wkrótce ukazało się obwieszczenie podpisane przez dowódcę policji okręgu białostockiego, w którym poinformowano mieszkańców miasta o rozstrzelaniu 250 osób ,,przynależnych do warstwy przywódców moralnych polskości„, uznając to sformułowanie za największą obelgę.

Ciało Henryka Ferencowicz spoczęło w masowym grobie, a rodzinie nigdy nie udało się go odnaleźć.

Od 1973 roku w Grabówce istnieje pomnik poświęcony ofiarom niemieckich egzekucji, ostatnio powstała także Izba Pamięci. Warto jednak, by lokalna pamięć o tym miejscu stała się także częścią naszej wspólnej historii, przeżywanej zarówno w wymiarze indywidualnej opowieści jak i zbiorowego doświadczenia.