Kategorie
wpisy

Nieobecni na weselu

Dnia 18 sierpnia 1962 roku w Białymstoku odbył się ślub Anny i Dariusza. Historia młodych była podobna do życiorysów wielu ludzi z ich pokolenia. Panna młoda straciła podczas wojny oboje rodziców, pan młody ojca. Po ceremonii ślubnej w kościele farnym państwo młodzi wraz z niewielką grupą gości udali się na poczęstunek do rodzinnego mieszkania Anny przy ulicy Złotej.

Przy jednym stole zebrali się goście, których historie można by wykorzystać do napisania niejednej książki.

Kto był na weselu?

Kobiety – wdowy, matki, siostry, ciotki – boleśnie doświadczone przez wojnę, okrzepłe koniecznością przetrwania.

Ze strony pana młodego obecna była jego matka Zofia Stanisławska, wdowa po inżynierze Witoldzie, zabitym w Powstaniu Warszawskim. Podczas wojny straciła nie tylko męża, ale i dom na Żoliborzu. Po 1945 roku przez jakiś czas prowadziła ośrodek wypoczynkowy ,,Alta” w Bukowinie Tarzańskiej. Kiedy wreszcie udało jej się wrócić do Warszawy, natychmiast straciła uposażenie po zmarłym mężu, którego uznano za wroga Polski Ludowej.

Honorowym gościem na weselu była cioteczna babka Dariusza, wiekowa Jadwiga Zarugiewicz, pochodząca ze Lwowa matka chrzestna Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Ostatnie lata życia spędziła w domu spokojnej starości w Suwałkach, gdzie do małego pokoiku, dzielonego ze współlokatorką, przywiozła to, co zostało z jej lwowskiego domu – ormiański dywan i odznaczenia przyznane pośmiertne synowi Konstantemu, poległemu w wojnie bolszewckiej, w bitwie pod Zawdórzem. Jadwiga nigdy nie kryła dumy ze swego pierworodnego syna. Pod koniec lat 50 wystapiła do Ministerstwa Obrony Narodowej z prośbą, a właściwie żądaniem, by przyznano jej miejsce w domu spokojnej starości przez wzgląda na …. bohaterską postawę syna w wojnie z bolszewikami. O dziwo, prośbę jej spełniono.

Rodzinę panny młodej także reprezentowały doświadczone przez los kobiety. Babka Anny, Stefania Jasińska, przeżyła Rewolucję Październikową w Petersburgu, śmierć męża, córki oraz dwóch zięciów, jednego w Katyniu, drugiego w masowej egzekucji w Grabówce koło Białegostoku. Gdy we wrześniu 1939 roku Sowieci zlikwidowali placówkę graniczną w Równem i wywieźli pierwszego zięcia do Katynia, Stefania przyjechała po córkę, która była w zaawansowanej ciąży. Przekupując żołnierzy wódką i biżuterią, przywiozła ciężarną i część dobytku, przez całą okupowaną Polskę, do Białegostoku.

Na ślub przyjechała także ciotka Bola, czyli skromna i cicha Bolesława Ferencowicz. W młodości zaangażowana w działalność POW, całym sercem oddana była Marszałkowi Piłsudskiemu. Od 1939 roku czynnie uczestniczyła w konspiracji. Należała do Kedywu Komendy Głównej AK, do oddziału specjalnego ,,Dysk”, przeznaczonego do dywersji i sabotażu. Ten kobiecy oddział zajmował się między innymi wysadzaniem torów kolejowych, łącznością, wywiadem bojowym. I to właśnie ciocia Bola, działająca pod pseudonimem ,,Franciszka”, była główną łączniczką organizacji. Udostępniała swoje mieszkanie przy ul. Marszałkowskiej w Warszawie na konspiracyjne spotkania poszczególnych sekcji Kedywu oraz dowództwa.

Kogo nie było na weselu?

Zabrakło mężczyzn – ojców, wujów, synów, zięciów, zabitych na początku lub u kresu wojny.

Ojciec pana młodego Witold Stanisławski poległ w Powstaniu Warszawskim. W 1918 roku, jako świeżo upieczony student Politechniki Lwowskiej, przyłączył się do Orląt Lwowskich, uczestniczył w walkach o miasto i został odznaczony Krzyżem Obrony Lwowa. W okresie międzywojennym należał do zespołu inżynierów budujących nowoczesny systemy kanalizacji w całej Polsce. Jego wiedza i posiadane plany kanałów okazały się bezcenne podczas Powstania Warszawskiego. Przez dwa miesiące walk, wraz z podległym mu zespołem techników, naprawiał zniszczone studnie i wodociagi, starając się zapewnić mieszkańcow Warszawy dostęp do wody pitnej.

Ojciec panny młodej, nauczyciel fizyki Henryk Ferencowicz, został rozstrzelany przez Niemców w Grabówce 8 grudnia 1943 roku, w masowej egzekucji. W obwieszczeniu o skazanych na egzekucję napisano:

przynależni do warstwy przywódców moralnych polskości.

Henryk brał udział w tajnym nauczaniu na terenie Białegostoku. Wyznaczony przez Niemców do nadzorowania magazynu z pomocami naukowymi, potajemnie dostarczał nauczycielom materiały potrzebne do nauczania fizyki, matematyki, geografii i biologii. Osobiście angażował się także w przemycanie pomocy dydaktycznych do białostockiego getta.

Zabrakło wujów panny młodej. Pierwszym był ,,piękny ułan”, Michał Klaczyński. Człowiek z fantazją, szermierz i jeździec, nagradzany podczas zawodów wojskowych, w roku 1939 znalazł się z młodą żoną w garnizonie wojska polskiego w Równem. Stąd 17 września 1939 roku został wywieziony do Katynia. Żona Halina przeżyła wojnę, aktywnie działając w AK na terenie białostocczyzny. Po mężu podpułkowniku zostały jej jedynie naramienniki, zdarte przez sowieckiego żołnierza w chwili aresztowania

Drugi wuj panny młodej Józef Ferencowicz również był zawodowym żołnierzem. Podobnie jak jego kuzynka Bolesława w młodości zaangażował się w walkę o niepodległość. Jako student współorganizował struktury ,,Sokoła”. Był oficerem POW, wstąpił do I Kompanii Kadrowej i należał do bliskiego kręgu Józefa Piłsudskiego. W dwudziestoleciu międzywojennym zrobił karierę wojskową w stolicy. Od 1931 roku należał do Dowództwa Korpusu Obrony Pogranicza. Zginął podczas kampani wrześniowej w Szacku, rozstrzelany przez Rosjan.

Prezent ślubny

Przy skromnie nakrytym stole weselnym jak w soczewce skupiły się losy wydestylowane z dramatycznej historii kraju. Nieliczni, przygaszeni mężczyźni, doświadczone kobiety o twardych spojrzeniach. Można by uznać, że ciężar śmierci i wojenna trauma okażą się jedynym, trwałym prezentem, jaki otrzyma młoda para.

Zostały grypsy pisane z więzienia na bibułkach od papierosów, kalendarzyk z 1944 roku z nadpalonym śladem po kuli, naramienniki zdarte z munduru podpułkownika, garść starych zdjęć, kilka wypełnionych pięknym pismem metryk z końca XIX wieku, zegarek, filiżanka bez ucha.

A jednak z tej bolesnej nieobecności bliskich zrodziło się coś ważnego i dobrego. Z pamięci zaszczepionej młodym, z przykładu niezłomności zarówno tych, którzy przeżyli jak i tych, którzy zginęli, wykiełkowały siła przetrwania i energia, oparte na jasno sformułowanych wartościach, takich jak poczucie wolności, sprawiedliwości i godności.

Taki prezent ślubny otrzymało wiele młodych par. Dwadzieścia dwa lata po ślubie Anny i Dariusza kapelan Solidarności, ksiądz Jerzy Popiełuszko, trafnie opisał istotę tej spuścizny:

Chrześcijanowi nie może wystarczyć tylko potępienie zła, kłamstwa, tchórzostwa, zniewolenia, nienawiści, przemocy. Ale chrześcijanin musi być prawdziwym świadkiem, rzecznikiem i obrońcą sprawiedliwości, dobra, prawdy, wolności i miłości.