Między 1940 i 1943 rokiem, w umęczonym wojną Lwowie artysta grafik Zofia Stanisławska – Howurkowa, siostra Witolda Stanisławskiego, spisywała swoje przeżycia i wspomnienia. Rzeczywistość była tak przerażająca, że jak każdy twórca przekładała ją na język sztuki, oblekając w metaforę. Gdy za oknem rozstrzeliwano lub wywożono ludzi na Syberię, a każdy dzień mógł zakończyć się śmiercią, pisała teksty w formie sennika.
W onirycznej tej konwencji wspominała swojego najstarszego brata, legionistę Zbigniewa Rolę Stanisławskiego (1891 – 1916).
Mój najstarszy brat w dziewiątym roku życia był już malarzem, poetą i wodzem Tajemnego Państwa na jakiejś nieznane wyspie, którego mapę rysował. Stąd wiem, że było wielkie, oblane morzem i bogate w diamenty, które zdobywało się przez zabicie żmii. Każda żmija miała diament na czole, a wielkość diamentu zależała od wielkości żmii. Zresztą w ogóle wszystkie żmije na świecie mają diamenty na czole, ale tchórzliwi ludzie boją się węży, dlatego nie mają bogactw. Inaczej było w Lufie – tak się jego państw nazywało.Tam dzielni i nieustraszeni wojownicy zabijali ich mnóstwo, dlatego mieli niezrównane skarby. Lufa i Pusza – to były dwa państwa prowadzące ze sobą ustawiczną wojnę.
W 1900 roku dziewięcioletni Zbigniew był nieustraszonym wodzem, broniącym baśniowej krainy Lufa przed złym imperium Pusza. Dobrobyt państwa zależał od odwagi jego wojowników, którzy pokonując strach zabijali żmije i zdobywali bezcenne dla mieszkańców diamenty.
W 1914 roku dwudziestotrzyletni Zbigniew zamienił państwo Lufa na baon uzupełniający kapitana Andrzeja Galicy. Formacja ta wkrótce przekształciła się w 1 baon 4. pp LP (III Brygada), zasłużony w walkach na froncie podolskim i wołyńskim, gdzie 4 lipca 1916 roku rozegrała się słynna bitwa pod Kostiuchnówką.
W walce o diamenty dla swojej rzeczywistej ojczyzny Zbigniew nie miał tyle szczęścia, co w wojnie z Państwem Pusza. Został ranny podczas walk frontowych w 1915 roku. Rok później zmarł z powodu powikłań w szpitalu w Zakopanem. Leży w zbiorowej mogile legionowej na zakopiańskim cmentarzu.
W ostatnich dwóch latach, podczas przygotowań do obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości i jej rocznego świętowania, historia Legionów nabrała znów żywszych barw. Dzięki publikacjom, filmom, książkom i artykułom starsi pogłębiają wiedzę o Legionach, a młodsi poznają ich historię. Czytając opisy formowania się I Kompanii Kadrowej i walk legionistów na froncie wschodnim zastanawiamy się, kim byli młodzi ludzie zasilający szeregi odradzającego się wojska polskiego. Jakie wzorce im przyświecały? Czym w ówczesym rozumieniu była elita tworząca owe wzorce?
Wiek bez państwowości ukształtował wyobrażenie polskich elit jako grupy ludzi kierujących się naczelną ideą służby narodowi – zależnie od okoliczności – pracą organiczną lub szablą. W chwili kolejnej próby, u progu pierwszej wojny światowej, pamięć o walczących dziadkach i pradziadkach pozwalała legionistom niemal automatycznie dokonać wyboru i walczyć o niepodległość.
Statystyczny obraz tej elity pojawia się w pracy genealoga i matematyka Marka Minakowskiego, który przestudiował 27 000 biogramów zamieszczonych w polskim słowniku biograficznym, obejmującym osoby urodzone po 1800 roku. Pierwsze miejsce na liście zajmują powstańcy – to aż 864 biogramy.
Pozornie Tajemne Państwo Lufa, pełne żmij i diamentów, odległe było od zakrwawionych pól Kostiuchnówki, lecz klucz do porządku tych światów był ten sam, to samo wyobrażenie o najwyższych wartościach, powinności i odwadze. I ci sami bohaterowie.
fragment z zeszytu Z.Stanisławskiej – Howurkowej
młodzieńczy rysunek Zbigniewa Stanisławskiego