Kategorie
wpisy

Szósta kolumna kreślarzy

 Dnia 18 maja 1941 roku demokrata Harold Ickes, Sekretarz Departamentu zasobów Wewnętrznych Stanów Zjednoczonych, wygłosił przemówienie, namawiając Amerykanów do przystąpienia do wojny i wsparli Wielką Brytanię w walce z Rzeszą Niemiecką.  Mówił:

Harold Ickes

My Amerykanie, demokraci możemy pomóc. Wiemy, że duch wolności nigdy nie umiera. Wiemy, że od niepamiętnych czasów ludzie walczyli  i przelewali krew za wolność. (…)

Wolność nigdy nie umiera. Tacy jak Dżyngis-chan czy Attyla szybko odchodzą. Tacy jak Hitler przemijają równie szybko jak się pojawiają. Wolność przetrwa wszystko.

Jeśli zniszczy się jedno pokolenie ludzi wychowanych, by kroczyć z dumnie podniesioną głową, w poczuciu wolności danej od Boga, to następne pokolenie stanie przeciw najeźdźcom i odzyska wolność. Dziś w Europie niemiecki Attyla szczyci się tym, że zniszczył demokrację. Myli się. W małych gospodarstwach Europy Centralnej, w niemieckich i włoskich sklepikach, w portach Holandii i Belgii, w ludzkich sercach wciąż żyje wolność, która jest jak mocne drzewo – przetrzyma zimę i dotrwa do wiosny.   

Przemówienie amerykańskiego polityka miało cel – przede wszystkim polityczny, związany z zapatrywaniami polityków współczesnych Ickesowi. Chcieli przełamać izolacjonizm Ameryki wobec toczącej się wojny i skłonić obywateli, aby poparli udział Stanów Zjednoczonych w wojnie. Nie wiemy, czy do ilu obywateli polskich dotarły słowa Ickesa i czy dotarły do Witolda Stanisławskiego, który wiosną 1941 roku przebywał  w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu.

Jeśli jednak treść przemówienia amerykańskiego polityka dotarła do Polski,  większość społeczeństwa mogła uznać ją za oczywiste ,,know-how” wypracowane przez kilka pokoleń Polaków, żyjących pod okupacją obcych mocarstw.

Ickes w swoim przemówieniu odnosi się do narodów Europy Środkowej, w tym także do Polaków, którzy ,,heroicznie przez wieki opierali się tyranii”.  Fenomen Państwa Podziemnego z lat 1939-45 był możliwy właśnie dzięki zaangażowaniu społeczeństwa w działalność podziemną i powszechnemu oporowi wobec władz okupacyjnych. Postawa ta wynikała z  historycznych doświadczeń.  

Ickes zdawał sobie z tego sprawę, gdy mówił:

To, co nazywamy ,,falą przyszłości” jest w rzeczywistości falą zwrotną przeszłości.  

Z perspektywy historii Polski ten fenomen wydaje się oczywisty, lecz staje się zadziwiający, gdy uświadomimy sobie barbarzyński charakter okupacji niemieckiej i sowieckiej podczas drugiej wojny światowej. Zastanawia także fakt, że działania konspiracyjne podejmowane były w tylu obszarach życia. Jedną z najbardziej zaskakujących cech konspiracji była wiara w odrodzenie państwa polskiego, bo przecież jedno to walczyć bohatersko tu i teraz, a drugie to w warunkach niewyobrażalnej opresji w sposób zorganizowany planować przyszłość.  

Zazwyczaj człowiek żyje teraźniejszością, zwykłymi sprawami codzienności. Zdarzają się czasy wojny – wyjątkowe i trudne,  gdy teraźniejszość sprowadza się do walki o przetrwanie. Chwilą najczęściej rządzi strach i biologiczny instynkt.  Jednak to podczas wojny, gdy chwila obecna jest nie do zniesienia, uwypuklają się zdolności ludzkiego umysłu do czerpania nadziei z przeszłość, a jednocześnie wyobrażania sobie przyszłości.  Życie wewnętrzne,  duchowe i  intelektualne,  jest rozpięte  jak wąska kładka między dwoma brzegami – tym co było i tym co być może.  Ten duchowy heroizm jest mechanizmem obronnym istoty ludzkiej, który pozwala nie utonąć w nurtach rozpaczy.

Siła przerwania rodzi się z wiary i nadziei. Kierowała ona inżynierami, architektami, historykami sztuki, lekarzami, nauczycielami, kolejarzami i ludźmi wielu innych zawodów. Niemal w każdej dziedzinie rozpoczęła się działalność podziemna mająca na celu przygotowanie kraju na czas po odzyskaniu niepodległości.

Epopeja ratowania zabytków, dóbr kultury mogłaby posłużyć za scenariusz nie jednego, ale wielu fascynujących filmów. Jej symbolem jest z pewnością historia odbudowy Zamku Królewskiego. Przychodzą na myśl także inne przykłady, jak choćby odyseja wawelskich arrasów, które przewędrowały przez kilka kontynentów i mórz, zanim w 1963 roku wróciły do Krakowa nocnym pociągiem, witane przez tłumy mieszkańców.

W Warszawie grupa architektów i inżynierów prowadziła prace konspiracyjne związane z rozbudową stolicy po wojnie. Planowano między innymi rozbudową Żoliborza, wzniesienie Świątyni Opatrzności Bożej, modernizację Śródmieścia,  budowę metra. 

Władze Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej już w październiku 1939 roku ogłosiły, że uczelnia nie przerwie działalności. Pierwszym dziekanem działającego od tej pory w podziemiu wydziału został wybitny konstruktor, autor inżynieryjnych struktur m.in. warszawskiego wieżowca Prudential oraz katowickiego drapacza chmur, Stefan Bryła. Gdy ten zginął w ulicznej egzekucji w 1943 roku, stanowisko objął Tadeusz Tołwiński, projektant m.in. gmachu Muzeum Narodowego czy liceum. im. Batorego w Warszawie. W tajne nauczanie architektury zaangażowanych było kilkunastu przedwojennych wykładowców, w czasie okupacji tytuł magistra inżyniera otrzymało dwadzieścioro studentów, doktorat obroniło dziewięciu architektów (m.in. Kazimierz Wejchert, Jan Chmielewski, Juliusz Żórawski, Piotr Biegański), dziewięciu uzyskało habilitację (w tym konserwator zabytków Jan Zachwatowicz czy konstruktor, Stanisław Hempel).

Anna Cymer, Krajobraz Warszawski, czyli o planach odbudowy Warszawy, 1995

Po wybuchu wojny Witold Stanisławski także rozpoczął prace konspiracyjne w swojej dziedzinie, inżynierii wodnej. Jeszcze w 1935 dyrekcja Związku Miast Polskich zleciła mu zorganizowanie Biura Studiów Budowy Wodociągów i Kanalizacji, które miało na celu tworzenie i wdrażanie projektów w całej Polsce.

Kiedy wybuchła wojna, prac nie przerwano. W Biurze Hydrotechnicznym, zorganizowanym w rodzinnym domu na Żoliborzu, Witold wykonywał – sam lub przy udziale najbliższych współpracowników – szereg prac, które po wojnie okazały się bezcenne w realizacji projektów budowy wodociągów i kanalizacji w całym kraju.

Oficjalnie wykonywano zlecenia prywatne i urzędowe, jednocześnie w konspiracji kontynuując prace rozpoczęte przed wojną. Współpracownik i przyjaciel Witolda Stanisławskiego, inżynier Józef Liebfeld, wspominał:

Śp. Inż. Stanisławski wykonał szereg projektów technicznych, z których wymienię:

,,Projekt regulacji Czarnej Przemszy”, ,,Projekt kanalizacji miasta Pabianice”, ,,Projekt nowoczesnej pływalni i skoczni w Kielcach”, ,,Projekty wodociągów i kanalizacji Służewca”, ,,Projekty wodociągów i kanalizacji m. Zamościa” (te dwie ostatnie prace wspólnie z podpisanym), ,,Projekty wodociągów i kanalizacji m. Nowego Targu”. (…)

W okresie okupacji, po zlikwidowaniu przez okupanta w dniu 15 listopada 1939 roku Związku Miast Polskich śp. Stanisławski zorganizował z podpisanym Biuro Hydrotechniczne, w którym prowadzone były prace konspiracyjnego Biura Studiów. Wykonaliśmy szereg projektów wodociągów i kanalizacji dla osiedli, szereg projektów regulacji rzek, melioracji i drenowania, ale przede wszystkim ,,Trzydziestoletni plan inwestycji i wodociągowych i kanalizacyjnych” oraz programy dziesięcio- i trzyletnie. Prace te na szczęście odnalazły się.

 Po wojnie wykorzystano je podczas budowy bądź modernizacji kanalizacji Kielc, Częstochowy, Nowego Targu, Zamościa, warszawskiej dzielnicy Służewiec. Syn Witolda Stanisławskiego, Dariusz, wspominał także o pracy ojca nad projektem stworzenia ciągu wodnego między Jeziorkiem Czerniakowskim na Sadybie a Kanałem Wilanowskim, który miał służyć do celów rekreacyjnych jako szlak kajakowy. 

Zbudowany przed wojną żoliborski dom został zbombardowany podczas nalotu w sierpniu 1942 roku. Pośród niewielu ocalałych przedmiotów osobistych Witolda znalazł się jego profesjonalny zestaw kreślarski z cyrklami, którymi na kalce technicznej kreślił przyszłość swojego miasta. Wysokiej jakości stal, ostre szpikulce i pokrętła wciąż działają.

zestaw cyrkli Witolda Stanisławskiego

Ludzi kreślących w ukryciu plany przyszłości Harold Ickes nazwał w swoim przemówieniu ,,największą szóstą kolumną w historii”, która miała pomóc w pokonaniu Hitlera. Zdawał sobie sprawę z realnej siły tkwiącej w ogromnej masie zdeterminowanych i zorganizowanych ludzi.

Zdawał sobie też sprawę z czegoś znacznie ważniejszego – z potencjału, jaki w starciu ze złem ma nadzieja.