Kategorie
wpisy

Warszawa w lipcu 1944 roku

kalendarz.3

 

W połowie lipca 1944 roku rozpoczyna się ewakuacja ludności niemieckiej z Warszawy. Cywile i wojskowi w popłochu opuszczają stolicę Polski. Zamach na Hitlera z 20 lipca pogarsza nastroje wśród Niemców.  Warszawiacy bojkotują wezwanie gubernatora Fischera skierowane do mężczyzn w wieku 17 – 65 lat, którzy mieli zgłosić się do budowania umocnień. Pod koniec lipca Niemcy zaostrzają represje wobec ludności stolicy. Premier Stanisław Mikołajczyk jedzie do Moskwy na rozmowy ze Stalinem. 29 lipca generał Bór – Komorowski zmienia godzinę wybuchu Powstania z 2.00 na 17.00. Lato było upalne.

W lipcu 19 44 roku Witold Stanisławski jest z rodziną w Nowym Targu, na Kowańcu. Po długiej rozłące spędza kilka miesięcy z żoną i synem, pracuje nad planami rozbudowy kanalizacji Nowego Targu. Cudem zachował się kalendarzyk z roku 1944 roku. Brakuje jednak kilku kartek z okresu od 25 lipca do 20 sierpnia. Czy zostały wyrwane przez samego Witolda Stanisławskiego, który przed wybuchem Powstania, przestrzegając  zasad konspiracji, zniszczył informacje zapisane w kalendarzyku? A może zrobiła to wdowa po nim, która po wojnie próbowała uchronić przed reperesjami swoich synów, zacierając ślady po bohaterkim mężu powstańcu?

Niecały rok wcześniej, 20 września 1943 roku, przeczujwając historyczne zmiany, Witold pisze do przyjaciół:

Wkrótce bowiem świt nastanie, a z nim odmiana warunków życia tak zasadnicza, że trudno ją objąć myślą. Wówczas liczę na łaskę amnestii, która winna objąć takich zbrodniarzy jak ja i mnie podobnych. Ale innych amnestii nie będzie! Trzeba jednak przebrnąć spory kawał bezdroża i przetrwać niejedno, a życie takie trudne! Mnie całkowicie pochłania monotonna praca... praca nad tematem zadanym przez życie, za którego rozwiązanie jestem opłacany, nędznie ale zawsze. I praca nad sobą w poczuciu tego, że skończy się przecież okres, kiedy przestanę wegetować jak człowiek niepotrzebny, a otworzy się pole wielkich i trudnych zadań, do których trzeba się przygotować (...).

 

 

Kategorie
wpisy

Rocznica rzezi Ormian

W kwietniu obchodzona była setna rocznica rzezi Ormian. Od lat diaspora ormiańska na całym świecie apeluje do Turcji o przyznanie się do ludobójstwa Ormian w 1915 roku. O tych tragicznych wydarzeniach opowiada książka ,,Księga szeptów” Varujana Vosganiana (wydawnictwo Książkowe Klimaty), która pojawiła się w księgarniach.

W przetłumaczonej na kilkanaście języków "Księdze szeptów" autor nakreślił dzieje narodu ormiańskiego, a także swojej rodziny, rozproszonej po całym świecie w wyniku masowych migracji przed ludobójstwem z 1915 roku, w jego trakcie i po nim. „Księga szeptów” stanowi niewątpliwie skarbnicę wiedzy na temat historii XX wieku. Odnajdziemy w niej obraz ormiańskiej diaspory lat 50. w Rumunii, ale też ogólniej: obraz Ormian, którzy obrali drogę uchodźctwa. Vosganian opowiada bowiem o latach II wojny światowej, sowieckiej okupacji w Rumunii, a także o skutkach komunistycznego reżimu w Rumunii. Porusza też mniej znany wątek „operacji Nemezis”, czyli tajnej akcji specjalnego komanda, powołanego, by zlikwidować tureckich zbrodniarzy odpowiedzialnych za rzeź Ormian.

Rodzice Witolda Stanisławskiego, Edmund Stanisławski i Katarzyna Karczewska, pochodzili z rodzin o korzeniach ormiańskich. Edmund Stanisławski był starostą Kut, na połodniowo-wschodnich rubieżach dawnej Rzeczpospolitej. Tam tez przyszedł na świat Witold Stanisławski.

(na zdjęciu ormiański Ewangeliarz ze Skewry, XII wiek)

 

Kategorie
wpisy

Wojenne listy ojców

stare.listy

Mija marzec, miesiąc rozpoczęty Dniem Żołnierzy Niezłomnych, którym przez ostatnie tygodnie poświęcono wiele artykułów, wspomnień i filmów, przypominając o ich odwadze i poświęceniu. Wśród licznych tekstów pojawiły się listy, które wyklęci przez komunistyczne władze bohaterowie pisali do swoich dzieci. To być może najbardziej wzruszający i czytelny dowód ich męstwa. W dramatycznych okolicznościach, podczas rozłąki, gdy każdy dzień życia mógł być ostatnim, ojcowie pisali dzieciom o rzeczach najważniejszych – o miłości, tęsknocie, ojczyźnie, honorze, a także o grozie wojennej rzeczywistości. Przekazywali dzieciom wskazówki, jak mają żyć, gdy ich zabraknie. W kwietniu 1944 roku, w przedzień świąt wielkanocnych, Witold pisał do swojego syna:

Drogi mój Synku!

Jest wieczór - nisko na niebie świeci już wielki złocisty księżyc. Świeci mi prosto w okno ponad rzędem szczerbatych kamienic, Królestwem Ducha Rzeszy. Ten sam księżyc świeci w tej chwili także nad Kowańcem, ale pewnie ani Ty, ani Mamusia, nie widzicie tego. W tarczy księżyca widzę dom nasz i światło w oknach... Miły widok, do którego tęsknią zmęczone oczy. Na niebie coraz jaśniej - a w sercu coraz smutniej - wszak jutro święto wielkanocne. Zawsze byliśmy razem w takich chwilach - dlatego w sercu smutno. Słyszę Twój głos, Syneczku, słyszę wołanie Mamy. Jesteście bardzo blisko, a nie mogę was dotknąć ani ucałować. Widzę jak Mamusia pitrasi różne specjały wojenne, a nie mogę oblizać żadnej tradycyjnej łyżki. To przykre uczucie, z trudem uświadamiam sobie, że jestem sam.

Oho!! Grają alarm! Mocno grają! Teraz się cieszę, że jestem sam - przerwę na chwilę rozmowę z Tobą, Synu, bo muszę pobudzić śpiące dusze... 
Jest godzina 23.30 - 24.00. Syreny straciły ,,dech". Samolotów nie słychać - pewno przelot tylko - ale w domu rozpoczął się ruch i księżycowy nastrój prysł... a chciałem Ci opowiedzieć jedną piękną bajkę, jedną z tysiąca zaklętych w murach umęczonej Warszawy (...). 

Na wypadek czego, tatuś wierzy, że syn Dariusz pokaże współczesnym, że umie zachować pamięć ojca, który go kochał więcej niż własne życie.